Sor
4,8
- Autor:
Jarek Szulski
- Wydawnictwo:
JS CO Dom Wydawniczy
- ISBN:9788393905539
- Format:MOBI + EPUB
19,00 zł
Produkt niedostępny
Opowieść o pogubionym nauczycielu i jego uczniach - Maleństwach, o życiu, które płata nam figle, o nieuniknionej śmierci, o miłości, przyjaźni i zagubieniu, jakiemu wszyscy podlegamy. O tej współczesnej hiperaktywności, nadmiernym pragnieniu udanego życia towarzyskiego i społecznego, o unikaniu skupienia, braku cierpliwości i zaangażowania, o tym wszystkim, co w istocie wywodzi się z silnego lęku przed samotnością. Kolejne przygody Mirona i jego uczniów, znanych z głośnej powieści pt. „Zdarza się”. To zabawna, tragikomiczna podróż do krainy absurdu zwanej szkołą i wzruszające spotkanie z naszym największym guru – życiem, które daje nam lekcje, zwłaszcza kiedy o nie nie prosimy. No ale „ten śmietnik świata czasem piękny jest” – warto o tym pamiętać i… szukać własnej drogi.
Historia Sora potwierdza moje głębokie doświadczenie, że aby być dobrym człowiekiem i robić dobre rzeczy, nie trzeba być doskonałym ani poukładanym, tylko niezakłamanym. Że świadomość wewnętrznych ograniczeń i wątpliwości może być źródłem prawdziwej siły, a miłość, przyjaźń i odpowiedzialność w życiu mają sens, jeśli towarzyszy im szczypta szaleństwa, humoru i autentyczna otwartość. Czytajcie, cieszcie się i wzruszajcie!
Jacek Santorski
Ostrzegam! książki Szulskiego są jak dragi dosypane do niewinnej herbatki. Rodzic po dragach Szulskiego pozwala, aby jego dziecko pozostało wrażliwe, czasem niesforne, lecz naturalne i prawdziwe w swoich reakcjach. Po lekturze poczujesz się, jakbyś strzelił sobie lufę, podejdziesz do swojego nastolatka i zaczniesz rozmawiać zrozumiałym językiem. Na początku będzie trudno. Twoje dziecko uzna, że rzeczywiście coś łyknąłeś. Więc daj mu też! Dragi są już dostępne w każdej dobrej księgarni!
Piotr Korek, bywa dyrektorem czy prezesem, „lecz zawsze jestem przyjacielem moich dzieci i mam nadzieję, że one też tak myślą”
Sorów spotyka się w naszych szkołach. Poznać ich można po tym, jak rozmawiają ze swoimi podopiecznymi na przerwach. Stoją na korytarzu otoczeni wianuszkiem wpatrzonych w nich oczu. Tłumaczą, radzą lub tylko uważnie słuchają. Stojąc w rozkroku z dziennikiem pod pachą i z lekkim uśmiechem, po raz kolejny łapią się na tym, że lubią swoją pracę.
Sorów czasem spotyka się w naszych szkołach. Chodzi jednak o to, by było ich jak najwięcej…
Monika Libicka, dziennikarka